The moment I wake up
Before I put on my make-up
I say a little prayer for you
And while combing my hair now,
And wondering what dress to wear now,
I say a little prayer for you
Kiedy się budzę, jeszcze zanim wypiję szklankę wody z cytryną, zanim założę rześkość dnia na twarz. Niemym krzykiem wzywam energię pochowaną pod pościelą, po kątach płaskich i rozwartych, zamkniętą w prowincjonalnych słoikach. Zbieram się na bieg w życie! Nie w pszenicę a w żyto, z mocnym systemem korzeniowym!
Jedną z najbardziej uderzających różnic między amatorem a zawodowcem (nie tylko w bieganiu), jest częstotliwość i jakość regeneracji. Najczęściej tylko sen jest możliwy do zrealizowania choć i ten jest często upośledzony. Więcej na ten temat pisałem tutaj: Śpij dobrze
W ostatnich dniach czułem, że dorzucenie do treningów biegowych roweru, pływania i ćwiczeń wzmacniających, z jednej strony daje przyjemne trochę masochistyczne odczucie specyficznego ale i nęcącego bólu, a z drugiej strony zaczyna odcinać za często prąd w najmniej oczekiwanych momentach. Nie tylko amatorzy ale i zawodowcy, którzy sztywno trzymają się planu nie bacząc na pochlipywania czy krzyki organizmu, dobiegają do mikro zniszczenia. Nie tylko fizycznego ale i psychicznego. My amatorzy uczymy się zwinnie lawirować między rodziną, pasja a pracą, choć odbijając się raz od jednej a raz od drugiej i trzeciej strony. Szczególnie gdy niedoczas goni diabelnie skutecznie. W ostatnich dniach nastawiałem uważnie uszu by w porę reagować. Przedostatni i ostatni trening przesunąłem o jeden dzień. Dzisiejszy pobiegnę jutro wcześnie rano a od wtorku już tak jak jest założone. Dziś jeszcze ćwiczenia wzmacniające, których powinno być zdecydowanie więcej ale zrobienie ich dwa czy trzy razy dziennie jest awykonalne. Dlatego kolejną wizytę w Akademii Motoryki przesunąłem o tydzień. By ciało było lepiej przygotowane na tortury.
Dzisiejszy trening wszedł dobrze i interwały po 600 m okazały się przyjemna odmianą od ubiegłotygodniowych dziesięciominutówek.
I: 10 x 600m (4:15/km) p.2‘ trucht
Przyjemnie się zmęczyłem i mam siłę na więcej!
Trening interwałowy został wczoraj zamieniony na rodzinne figle. JWŻ miała kolejne urodziny, które nie obchodziliśmy hucznie ale za to ogniście. Znaleźliśmy również czas aby wybrać się na imprezę Kids RUN. Kilka tygodni temu zapisałem dwójkę pociech, ale wystartowała Pola. Julek nie czuł się zbyt dobrze i nie postawiliśmy go na siłę na starcie jak to część rodziców zrobiła co się później skończyło płaczem a może i awersją do sportu. Czy to sport czy kultura (później byliśmy w kinie na filmie „Gdzie jest Krzyś”- polecamy), najważniejsze że razem.
P.S. Niestety idzie już jesień:
Wszystkiego najlepszego dla Żony😊
Dziękuję 😀
Pisałam wczoraj jeszcze 2x komentarz i coś się zwieszalo😉, nie poszło😉. Ostatni weekend był u mnie crossowy. Sobota ze Ślęża, niedziela ze Ślęża i Radunia (wzgórze obok świętej góry). W tygodniu płasko, krócej i szybciej.
Magia Ślęży pewnie je wykasowała 😉
Oglądałam wczorajszego wieczoru wywiad z naszym czołowym ultramaratonczykiem, Swiercem. Nie do końca był udany… czegoś zabrakło… czy redaktor się nie przygotował, czy rozmówca…
Nie udało mi się obejrzeć, ale po Twoim komentarzu widać, że nie warto.
A szkoda…
Coś znowu się kończy, a coś zaczyna… Nowe rozdziały w życiu podblogowcow… jeśli zebrać frekwencję „rozmowcza ” tutaj😉. Dużo musi się nowego dziać, że zamilkli…😉. Nikt nie chce nic opowiedzieć😉
U Bartka sporo się dzieje a reszta zeszła do podziemia 😉
To jest ciągły proces tzn. szybkie działanie czyli klikanie serduszka czy like jest najprostsze. Na kilku bardzo poczytnych blogach obserwuję, że mocno spadły komentarze. Ta formuła komunikacji chyba się wyczerpuje.
A ja robię swoje. Choć rzeczywiście widząc brak interakcji zaczynam się zastanawiać czy kogoś nie obraziłem 😉
Sleze i Radunie odkrywam ciągle na nowo biegajac różnymi ścieżkami😉. Ostatnio pogubilam drogę, bo zbiegajac przeoczyłam oznaczenie szlaku na rozwidleniu, ale pozytywnie wyszło, bo nową dla mnie ścieżkę odkryłam😉. Unikam ludzi biegajac w weekendy, więc nie są to najczęściej uczeszczane szlaki, ale jest przygoda ..😀
W sobotę zamierzam pobiec na Śnieżke, nie ode mnie😉😁
Będzie śnieg?
Patrząc na Wasze zdjęcie przypomniało mi się nasze po jednych z zawodów biegowych w ramach Polska Biega, kiedy to synowie i ja stanęliśmy na podium, każde oczywiście w innej kategorii, ale zdjęcie na podium mamy wspólne. Podeślę Ci Kamil przez fejsa. Nawet jest opublikowana moja opowieść o biegowych początkach, muszę sprawdzić, czy też z tym, czy innym zdjeciem😉 Ale ten czas leci… moje chlopaki to wówczas takie słodkie dzieciaki jeszcze…
A teraz do pełne energii byki. Przesyłaj zdjęcie 🙂
Śnieg… liści może😉
Właśnie, zdjecie😉, jutro😀. Tak, byki dzisiaj po dwa treningi zrobili😀, jeden wspólny😀, ja tez po dwóch porannych aktywnosciach: bieganie i siłownia przed pracą, wstałam o 4.45😀
Ja jestem po swimrun czyli najpierw ok 2,8 km biegu, potem woda około 600-700 m i powtórka. Jetem słabym pływakiem ale chyba przeżyję Swimrun w Bieszczadach.
Sie ma 🙂
Prowokujecie to się odzywam. Jestem Fajka z Pieszyc. U mnie/u nas wszystko dobrze. Córki rosną, żona już nie, ostatnio nikt nie miał urodzin. Telewizor nie gra od tygodni, za to dom wypełnia muzyka z winyli. Koty szaleją przed zimą, nikt nie wie o co im chodzi i dlaczego. Młodsza córka została studentką, a starsza ciągle nią jest. Latem paliliśmy ogniska na łące i gapiliśmy się w gwiazdy. Upalne lato ma swoje dobre strony. Trawa na naszej łące wyschła, wygląda jak pustynie Arizony. Nadal uprawiam sport, choć nie tak intensywnie, na zawody się raczej nie nadaję. Trzy razy w tygodniu bieganie, ogólny rozwój, rower. Powoli buduję formę na marzec 2019 r., który spędzę na długim trekingu w Nepalu (wreszcie, marzenie się materializuje), forma biegowa i wydolność tlenowa przydadzą się. W czerwcu podróżowałem z Agą po Islandii, na dziko, przed siebie, z namiotem, widziałem miejsca, które Pan Bóg musiał stworzyć wczoraj. Fajnie się dzieje podróżniczo, mam swój czas, biorę co się da. Poza tym pogoda w Pieszycach zapowiada się w granicach normy, co nie jest bez znaczenia dla życia na wsi. A to, że nie piszę nie oznacza, że o Was nie pamiętam, macie chyba rację, że komunikacja blogowa przeżywa kryzys (pamiętasz Biego pierwszą ekipę na blogu Wojtka ?). Trzymajcie się mocno, startujcie, ja póki co skupię się na górach, siła i wydolność. Houk ! Fajka.
Fajka, Fajka, coś mi to mówi 😉
Sporo opowieści puszczonych z dymem czasu…
Pozdrowienia dla szanownej małżonki, dla smukłej jak sosna Katarzyny oraz dla zaskakującej niczym podwójna tęcza po ulewie- Marty.
Uściski dla Lujka i tego co ma wąs pod nosem niczym niemiecki surrealista co zniszczył świat.
A to robiłem dzisiaj:
https://www.youtube.com/watch?v=GQ9c_BvpCN8&t=12s
https://www.youtube.com/watch?v=1H0Aw998KvA&t=5s
https://www.youtube.com/watch?v=zulQeS0E9P8
Fajka, pamiętam. Trochę wody od tego czasu upłynęło. U Was powrót do natury😀, super😀. Zadzwonię, może wspólny trening na Sowe?
Kamil, chyba nie tak źle z plywaniem, skoro się zdecydowales😉
Poniosła mnie krwiście polska ułańska fantazja
Dziś rano podbiegi byly😀
No i złapała mnie infekcja. Takie zwyczajne przedstartowe osłabienie. Rano nie biegałem. Potrzeba więcej snu i organizm sobie poradzi.
Za tydzień z okładem start a potem jeśli przeżyję to półmaraton w Bydgoszczy.
Przeżyjesz, ale teraz chwilę odpocznij i wyśpij się😉
Sen podstawą i trochę chemii dorzucam w postaci medykamentów.
Wstaję też teraz przed piątą, żeby przed pracą ze sportem zdążyć.
Teraz przed 5 jest już ciemno. Idzie jesień.
ja wczoraj 800 km w 6 h samochodem + 11h na nogach czyli maraton w pracy, ale będzie też w ten weekend Wrocław maraton, i maraton Oslo w przyszły.
marsz
@Marsz, wybacz za pytanie ale czy to oznacza, ze biegasz długie dystanse??? 🙂
Biegam teraz dla zabicia czasu, więc im dłużej tym lepiej:)
A poważnie, to chciałbym ponownie spróbować maratonu,( to będzie ponad dwa lata przerwy) pod koniec roku, i przygotowuję się „metodą startową”, dziś zrobiłem 21 km, z tydz. 30-35 planuję…
Dużo połówek biegam od lipca, nawet więcej po górkach niż asfalcie, wyniki, biorąc pod uwagę, że to treningi, napawają optymizmem ( dziś 1:35:35), a jak będzie, zobaczymy:)
marsz
Marszu, dokładnie tyle wynosi moja życiówka w połówce :))))
Trzymam za Ciebie kciuki!